Pozostali piłkarze MKP o meczu z Zerzniem
Zapraszamy do przeczytania trzech pomeczowych wypowiedzi zawodników MKP Tarchomin - Mateusza Koniecznego, Wojciecha Krasowskiego i Artura Przybyszewskiego o sobotniej porażce z Parafią Zerzeń.
Mateusz Konieczny: "Niestety kolejny mecz i kolejna porażka z zespołem z Zerznia. Mimo iż gra była momentami wyrównana, to my schodzimy z boiska pokonani. Po części sami jesteśmy sobie winni przez braki kadrowe, ale cóż, stało się i trzeba szykować się na następne mecze. Niektóre schematy ćwiczone na treningach nam wychodziły, lecz defensywa mistrza ligi uniemożliwiała nam ich wykończenie. W drugiej połowie odnowił mi się uraz mięśnia czworogłowego uda i już nie mogłem grać na maksymalnych obrotach. Starałem się jednak grać jak najlepiej. Mecze z Zerzniem zawsze były emocjonujące, dlatego nie brakowało słownych gierek, przepychanek, nieprzepisowych zagrań. Wygrał zespół lepszy, gratulacje dla ekipy gospodarzy, ale nie składamy broni i szykujemy się na rewanżowe spotkanie na naszym boisku."
Wojciech Krasowski: "Uważam, że mimo przegranej w sobotnim meczu z drużyną Zerznia, to ten mecz można zaliczyć do dobrych. Mieliśmy wiele groźnych sytuacji bramkowych, z których niestety tylko dwie zamieniły się w bramki. Liczba niecelnych wykopów, czy podań też była duża, przez co nie mogliśmy narzucić rywalom swojego tempa gry. Przez dużą część spotkania, mecz rozgrywał się na naszej połowie, przez co musieliśmy zejść do defensywy. Popełniliśmy też kilka błędów w kryciu, które przeciwnik wykorzystał i zdobył nad nami przewagę. Właściwie w tym meczu zabrakło dwóch rzeczy. Po pierwsze nieobecność kilku kluczowych zawodników, a po drugie skuteczności. Myślę, że w rundzie wiosennej damy radę wygrać mecz rewanżowy."
Artur Przybyszewski: "Jedyne czego nam zabrakło to siły i mentalności zwycięzców. Po raz kolejny daliśmy się ponieść emocjom sterowanym przez lidera gości. Przegraliśmy, bo zamiast skupić się na grze, denerwowaliśmy się na tego człowieka, na jego aktorstwo, ale i spryt oraz umiejętności. Zerzeń ma lidera w postaci Łady, możemy go nie lubić, mieć pretensje, że jest boiskowym mazgajem i hipokrytą, ale trzeba przyznać, że ustawił ten mecz, jak chciał. Bez niego nasi rywale nie istnieją. Niestety dla nas, po raz kolejny daliśmy się wciągnąć w tę grę. Przeszłość niczego nas nie nauczyła. W drugiej połowie nie mieliśmy szczęścia. Sytuacje, jakie sobie stworzyliśmy należało wykorzystać. Sam oddałem strzał, który sprzed bramki musiał wybijać obrońca. Zaraz potem ktoś wybijał piłkę z linii. Przy stanie 2:3 powinniśmy pójść za ciosem, próbować, ile sił w płucach, ale zbyt wcześnie uspokoiliśmy grę. Teraz możemy tylko liczyć na potknięcie Zarznie, który ma trudną końcówkę jesieni. Przed nim mecze z groźnymi rywalami, z którymi my już graliśmy. My z nimi wygrywaliśmy, ale wiemy jak trudne były to zadania i ile nas kosztowały. Dalej jesteśmy silni i nie mam wątpliwości, że wiosną przy Przytulnej to my będziemy cieszyć się z pierwszego zwycięstwa z Zerzniem."
Relacja z meczu Parafia Zerzeń - MKP Tarchomin dostępna jest pod linkiem - kliknij tutaj.
Komentarze